Opis: Leigh jest płatnym zabójcą i musi wykonać ostatnie zlecenia.
Kilka słów: Jest to jedna z tych AU, w którym Little Mix nie istnieje. Napisałam to coś o 1 nad ranem po zobaczeniu zdjęcia Lee i Jade z Disneyland'u. Za wszelkie błedy przepraszam. Miłego czytania <3 !
Ostrzeżenia: Występuje tutaj miłość damsko - damska, scena morderstwa i samobójstwa. Nie chcesz nie czytaj!
Wszystko zawarte tu jest wyłącznie moim wymysłem i fikcją literacką.
~~~~~~~~~
Otworzyłam powoli oczy przyzwyczajając
je do światła. Na poduszce obok były rozsypane twe kasztanowe
włosy . Uśmiechnęłam się na ten widok i złożyłam na twym
czole delikatny pocałunek niczym muśnięcie skrzydeł motyla.
Rozejrzałam się po pokoju. Moje spojrzenie zatrzymało się na
szafie. Niechętnie i jak najciszej, by Cię nie zbudzić,
podniosłam się z łóżka. Zabrałam potrzebne ubrania i poszłam
do łazienki. Odwiesiłam moją czarną bokserkę i dżinsy tego
samego koloru na wieszaczku i weszłam pod prysznic. Rozkręciłam
zimną wodę, pozwalając by kropelki spływały wzdłuż mojego kręgosłupa. Dzisiaj był ten dzień, dzisiaj skończę z tym całym
bagnem. Dzisiaj jest ostatnie zlecenie, a potem już wolność.
Wyszłam spod natrysku porządnie wycierając ciało w śnieżnobiały
ręcznik. Gdy byłam już sucha ubrałam się pospiesznie i niczym
myszka przemknęłam do pokoju. Nadal jesteś w Krainie Morfeusza.
Zachichotałam kiedy zaczęłaś mruczeć coś przez sen. Byłaś tak
cholernie urocza. Przeszłam przez cały pokój i kiedy już miałam
przejść przez drzwi zatrzymał mnie twój głosik.
-Znowu idziesz?
Obróciłam się, a nasze brązowe
tęczówki zaiskrzyły. Zaczęłaś przecierać oczka piąstką.
-Kokardeczko wiesz, że muszę.
Przecież to tylko praca za kilka godzin wrócę. - uśmiechnęłam
się na widok przed sobą.
-Jesteśmy razem już półtorej roku,
a ty jeszcze mi nigdy nie powiedziałaś czym się zajmujesz.
Przygryzłam wargę. Nie mogę Ci
powiedzieć.
-Nie martw się. - uśmiechnęłam się
ciepło – dzisiaj jest mój ostatni dzień w tej pracy.
Widać w twoich oczach ulgę.
~~~~~~~~~
Idę dumnie przed siebie. Robię to
wszystko dla ciebie. Dla nas. Wchodzę do obskurnej kamienicy. Robię
to ostatni raz w moim życiu wiesz? Schodzę po metalowych schodach.
Od ścian odbijają się postukiwania moich obcasów. Jest to jedyny
dźwięk, który rozchodzi się po klatce. Czuję się jakbym
schodziła do wnętrza piekieł. I robię to dla ciebie. Przede mną
ciężkie, srebrne drzwi. Używam całej mojej siły by przez nie
przejść. Daję się wyczuć zapach stęchlizny i mimo iż tego
nienawidzę robię to dla ciebie. Znajduję się w piwnicach i
szybkim krokiem podchodzę do drzwi z numerem 14. Pukam trzy razy i
po chwili uchylają się one lekko, a ja ze sprawnością kota
wślizguję się do środka. Otacza mnie ciemność, a jedyne światło
daje świeczka trzymana przez chłopaka. Lustruję go od góry do
dołu. Nic nie zmieniło się przez te lata, nadal miał wygląd
anioła. Farbowane blond włosy lekko opadające na czoło, błękitne
oczy niczym ocean i te wiecznie zaróżowione słodkie policzki. Z
wyglądu przypomina anioła jednak nie jest nim choć trochę,
wręcz przeciwnie on jest diabłem.
-Lee Lee będziemy się tak na siebie
patrzeć czy przejdziemy do rzeczy? - odzywa się, a ja mimo
wszystko delikatnie się wzdrygam. Od kiedy jestem w związku nikt
tak do mnie mówi jednak on tak.
-Daj mi wreszcie to zlecenie Horan.
Chcę mieć to wszystko z głowy. - mówię próbując brzmieć
spokojnie jednak słychać w moim głosie wahanie. Przyodziewasz na
twarz swój firmowy uśmieszek, a na zębach połyskuje ci aparat.
Cmokasz kiwając głową na boki i sięgasz do szuflady biurka
wyciągając z niej jakiś folder, który podajesz mi z nieukrywaną
radością. Jestem trochę zdezorientowana zazwyczaj byłeś
obojętny, ale nie zastanawiam się nad tym długo i przejmuję od
ciebie folder. Kiedy odwracasz się do mnie tyłem rozumiem, że to
koniec spotkania i bez słowa wychodzę.
~~~~~~~~~
Opadam na fotel w moim czarnym audi i
sięgam po folder by sprawdzić adres. Wpatruję się w niego przez
kilka chwil. Adres wydaję mi się strasznie znajomy, wzruszam tylko
ramionami i odpalam silnik. Kieruję się na Oxford Street i
zatrzymuję się przed znajomo wyglądającą mi kamienicą. Wzdycham
ciężko i sięgam do schowka skąd wyciągam pistolet. Wkładam go
do kieszeni mojej kurtki. Wychodzę i czuję jak chłodne powietrze
owiewa moją twarz jakby chciało dodać mi otuchy i powstrzymać się
cisnące do oczu łzy. Ruszam w stronę klatki i wchodząc do środka
kieruję się na II piętro. Z tego co wyczytałam mam pójść do
mieszkania 16. Nawet nie wiem czy to kobieta czy mężczyzna. Od
kiedy jestem z tobą nie sprawdzam tego. Wcześniej kolekcjonowałam
moje zlecenia. Dokładnie pamiętam ich imiona i nazwiska. Dokładnie
pamiętam każde zlecenie.
Perrie Edwards – miała długi.
Jesy Nelson – wiedziała za dużo
Louis Tomlinson – podpadł
Niall'owi.
Eleanor Calder – zaczęła coś
podejrzewać.
Liam Payne – nie umiał trzymać
języka za zębami.
Harry Styles – chciał pójść na
policję.
Zayn Malik – chciał pomścić
Perrie.
Pamiętam każdego z nich, ale odkąd
pierwszy raz spojrzałam w te twoje czekoladowe tęczówki nie
pamiętam już żadnego zlecenia. Wpatruję się w „16” na
drzwiach i ciągnę za klamkę, a drzwi otwierają się z cichym
skrzypnięciem. Jak najciszej wchodzę do przedpokoju, który wydaje
mi się dziwnie znajomy tak samo jak zapach roznoszący się dookoła.
Nie zwracam na to uwagi. Widzę postać dziewczyny w kuchni i
niewiele myśląc wyciągam pistolet i pociągam za spust. Postać
upada, a ja ciągnięta jakąś niewidzialną siłą podchodzę
bliżej ciała. Im bliżej jestem tym gorzej się czuję i chcę
uciekać ale nie mogę, ta siła mi na to nie pozwala. Skupiam swoje spojrzenie na trupie przede
mną, który wydaję mi się znajomy i nagle w mojej głowie pojawia
się jedna myśl Jade. Moje oczy
automatycznie zachodzą się łzami, a ja upadam na kolana
przytulając twoje ciało do swojej piersi. Czuję bijące od ciebie
ciepło. Nie kontroluję siebie. Moje ciało drga, a ja ciągle łkam
przytulając się do ciebie i głaszcząc twoje kasztanowe włosy.
Patrzę na twoje przymknięte powieki i rozchylone usta. Biorę cię
na ręce i zanoszę do naszej sypialni gdzie delikatnie kładę cię
na białej pościeli, która za chwilę będzie koloru krwistej
czerwieni. Jestem brudna od twojej krwi, a koszulka przykleja mi się
do ciała jednak nie dbam o to. Pochylam się i całuję cię w
czoło, policzki, powieki, nos i usta. Jakaś cząstka mnie wierzy,
że zaraz otworzysz oczy i uśmiechniesz się znów do mnie. Słyszę
odgłos przychodzącej wiadomości i trzęsącymi rękami sięgam do
kieszeni dżinsów. Odblokowuję klawiaturę i czytam.
Od: Niall
Podoba ci się twoje ostatnie
zlecenie? :D
I to przelało
czarę. Rzucam telefon o ścianę z napadu histerii, a w uszach
dzwoni mi ten diaboliczny śmiech Irlandczyka. Pod wpływem impulsu
rzucam się na naszą szafkę nocną, wyjmuję z niej jedną z
szuflad i wywracam do góry dnem. Wylatują z niej jakieś kartki, gazety jednak także coś innego. Niczym maniak rzucam szufladę
gdzieś w bok i przeszukuję podłogę w poszukiwaniach. Znalazłam
małe pudełeczko w kształcie serduszka. Otwieram je i wyjmuję
pierścionek zaręczynowy. Miałam dać ci go dzisiaj po ostatniej
akcji. Ściskam go w dłoni i powoli podchodzę do łóżka. Wdrapuje
się na nie i zakładam pierścionek na twój serdeczny palec. Sięgam
po broń, która nie wiadomo jak znalazła się na naszej szafeczce
nocnej. Ostatni raz całuję twoje malinowe usta. Ze łzami w oczach
przykładam broń do skroni i trzęsącymi się dłońmi pociągam za
spust po raz drugi i ostatni tego dnia.
Leigh taka jak Bond normalnie, ale nie czas na śmiechy
OdpowiedzUsuńTo było bardzo, bardzo smutne!!!!!!! Biedna Jade, Lee i wstrętny Niall!!!!! :((((((((((((((((( I jeszcze te wszystkie ofiary :((((((((((((
Czekam na kolejną historyjkę