piątek, 3 stycznia 2014

Kokardeczka

Tytuł: Kokardeczka
Opis: Leigh jest płatnym zabójcą i musi wykonać ostatnie zlecenia.
Kilka słów: Jest to jedna z tych AU, w którym Little Mix nie istnieje. Napisałam to coś o 1 nad ranem po zobaczeniu zdjęcia Lee i Jade z Disneyland'u. Za wszelkie błedy przepraszam. Miłego czytania <3 !
Ostrzeżenia: Występuje tutaj miłość damsko - damska, scena morderstwa i samobójstwa. Nie chcesz nie czytaj!

Wszystko zawarte tu jest wyłącznie moim wymysłem i fikcją literacką. 
~~~~~~~~~

Otworzyłam powoli oczy przyzwyczajając je do światła. Na poduszce obok były rozsypane twe kasztanowe włosy . Uśmiechnęłam się na ten widok i złożyłam na twym czole delikatny pocałunek niczym muśnięcie skrzydeł motyla. Rozejrzałam się po pokoju. Moje spojrzenie zatrzymało się na szafie. Niechętnie i jak najciszej, by Cię nie zbudzić, podniosłam się z łóżka. Zabrałam potrzebne ubrania i poszłam do łazienki. Odwiesiłam moją czarną bokserkę i dżinsy tego samego koloru na wieszaczku i weszłam pod prysznic. Rozkręciłam zimną wodę, pozwalając by kropelki spływały wzdłuż mojego kręgosłupa. Dzisiaj był ten dzień, dzisiaj skończę z tym całym bagnem. Dzisiaj jest ostatnie zlecenie, a potem już wolność. Wyszłam spod natrysku porządnie wycierając ciało w śnieżnobiały ręcznik. Gdy byłam już sucha ubrałam się pospiesznie i niczym myszka przemknęłam do pokoju. Nadal jesteś w Krainie Morfeusza. Zachichotałam kiedy zaczęłaś mruczeć coś przez sen. Byłaś tak cholernie urocza. Przeszłam przez cały pokój i kiedy już miałam przejść przez drzwi zatrzymał mnie twój głosik.

-Znowu idziesz?

Obróciłam się, a nasze brązowe tęczówki zaiskrzyły. Zaczęłaś przecierać oczka piąstką.

-Kokardeczko wiesz, że muszę. Przecież to tylko praca za kilka godzin wrócę. - uśmiechnęłam się na widok przed sobą.

-Jesteśmy razem już półtorej roku, a ty jeszcze mi nigdy nie powiedziałaś czym się zajmujesz.

Przygryzłam wargę. Nie mogę Ci powiedzieć.

-Nie martw się. - uśmiechnęłam się ciepło – dzisiaj jest mój ostatni dzień w tej pracy.

Widać w twoich oczach ulgę.



~~~~~~~~~



Idę dumnie przed siebie. Robię to wszystko dla ciebie. Dla nas. Wchodzę do obskurnej kamienicy. Robię to ostatni raz w moim życiu wiesz? Schodzę po metalowych schodach. Od ścian odbijają się postukiwania moich obcasów. Jest to jedyny dźwięk, który rozchodzi się po klatce. Czuję się jakbym schodziła do wnętrza piekieł. I robię to dla ciebie. Przede mną ciężkie, srebrne drzwi. Używam całej mojej siły by przez nie przejść. Daję się wyczuć zapach stęchlizny i mimo iż tego nienawidzę robię to dla ciebie. Znajduję się w piwnicach i szybkim krokiem podchodzę do drzwi z numerem 14. Pukam trzy razy i po chwili uchylają się one lekko, a ja ze sprawnością kota wślizguję się do środka. Otacza mnie ciemność, a jedyne światło daje świeczka trzymana przez chłopaka. Lustruję go od góry do dołu. Nic nie zmieniło się przez te lata, nadal miał wygląd anioła. Farbowane blond włosy lekko opadające na czoło, błękitne oczy niczym ocean i te wiecznie zaróżowione słodkie policzki. Z wyglądu przypomina anioła jednak nie jest nim choć trochę, wręcz przeciwnie on jest diabłem.

-Lee Lee będziemy się tak na siebie patrzeć czy przejdziemy do rzeczy? - odzywa się, a ja mimo wszystko delikatnie się wzdrygam. Od kiedy jestem w związku nikt tak do mnie mówi jednak on tak.

-Daj mi wreszcie to zlecenie Horan. Chcę mieć to wszystko z głowy. - mówię próbując brzmieć spokojnie jednak słychać w moim głosie wahanie. Przyodziewasz na twarz swój firmowy uśmieszek, a na zębach połyskuje ci aparat. Cmokasz kiwając głową na boki i sięgasz do szuflady biurka wyciągając z niej jakiś folder, który podajesz mi z nieukrywaną radością. Jestem trochę zdezorientowana zazwyczaj byłeś obojętny, ale nie zastanawiam się nad tym długo i przejmuję od ciebie folder. Kiedy odwracasz się do mnie tyłem rozumiem, że to koniec spotkania i bez słowa wychodzę.



~~~~~~~~~



Opadam na fotel w moim czarnym audi i sięgam po folder by sprawdzić adres. Wpatruję się w niego przez kilka chwil. Adres wydaję mi się strasznie znajomy, wzruszam tylko ramionami i odpalam silnik. Kieruję się na Oxford Street i zatrzymuję się przed znajomo wyglądającą mi kamienicą. Wzdycham ciężko i sięgam do schowka skąd wyciągam pistolet. Wkładam go do kieszeni mojej kurtki. Wychodzę i czuję jak chłodne powietrze owiewa moją twarz jakby chciało dodać mi otuchy i powstrzymać się cisnące do oczu łzy. Ruszam w stronę klatki i wchodząc do środka kieruję się na II piętro. Z tego co wyczytałam mam pójść do mieszkania 16. Nawet nie wiem czy to kobieta czy mężczyzna. Od kiedy jestem z tobą nie sprawdzam tego. Wcześniej kolekcjonowałam moje zlecenia. Dokładnie pamiętam ich imiona i nazwiska. Dokładnie pamiętam każde zlecenie.



Perrie Edwards – miała długi.

Jesy Nelson – wiedziała za dużo

Louis Tomlinson – podpadł Niall'owi.

Eleanor Calder – zaczęła coś podejrzewać.

Liam Payne – nie umiał trzymać języka za zębami.

Harry Styles – chciał pójść na policję.

Zayn Malik – chciał pomścić Perrie.



Pamiętam każdego z nich, ale odkąd pierwszy raz spojrzałam w te twoje czekoladowe tęczówki nie pamiętam już żadnego zlecenia. Wpatruję się w „16” na drzwiach i ciągnę za klamkę, a drzwi otwierają się z cichym skrzypnięciem. Jak najciszej wchodzę do przedpokoju, który wydaje mi się dziwnie znajomy tak samo jak zapach roznoszący się dookoła. Nie zwracam na to uwagi. Widzę postać dziewczyny w kuchni i niewiele myśląc wyciągam pistolet i pociągam za spust. Postać upada, a ja ciągnięta jakąś niewidzialną siłą podchodzę bliżej ciała. Im bliżej jestem tym gorzej się czuję i chcę uciekać ale nie mogę, ta siła mi na to nie pozwala. Skupiam swoje spojrzenie na trupie przede mną, który wydaję mi się znajomy i nagle w mojej głowie pojawia się jedna myśl Jade. Moje oczy automatycznie zachodzą się łzami, a ja upadam na kolana przytulając twoje ciało do swojej piersi. Czuję bijące od ciebie ciepło. Nie kontroluję siebie. Moje ciało drga, a ja ciągle łkam przytulając się do ciebie i głaszcząc twoje kasztanowe włosy. Patrzę na twoje przymknięte powieki i rozchylone usta. Biorę cię na ręce i zanoszę do naszej sypialni gdzie delikatnie kładę cię na białej pościeli, która za chwilę będzie koloru krwistej czerwieni. Jestem brudna od twojej krwi, a koszulka przykleja mi się do ciała jednak nie dbam o to. Pochylam się i całuję cię w czoło, policzki, powieki, nos i usta. Jakaś cząstka mnie wierzy, że zaraz otworzysz oczy i uśmiechniesz się znów do mnie. Słyszę odgłos przychodzącej wiadomości i trzęsącymi rękami sięgam do kieszeni dżinsów. Odblokowuję klawiaturę i czytam.



Od: Niall

Podoba ci się twoje ostatnie zlecenie? :D



I to przelało czarę. Rzucam telefon o ścianę z napadu histerii, a w uszach dzwoni mi ten diaboliczny śmiech Irlandczyka. Pod wpływem impulsu rzucam się na naszą szafkę nocną, wyjmuję z niej jedną z szuflad i wywracam do góry dnem. Wylatują z niej jakieś kartki, gazety jednak także coś innego. Niczym maniak rzucam szufladę gdzieś w bok i przeszukuję podłogę w poszukiwaniach. Znalazłam małe pudełeczko w kształcie serduszka. Otwieram je i wyjmuję pierścionek zaręczynowy. Miałam dać ci go dzisiaj po ostatniej akcji. Ściskam go w dłoni i powoli podchodzę do łóżka. Wdrapuje się na nie i zakładam pierścionek na twój serdeczny palec. Sięgam po broń, która nie wiadomo jak znalazła się na naszej szafeczce nocnej. Ostatni raz całuję twoje malinowe usta. Ze łzami w oczach przykładam broń do skroni i trzęsącymi się dłońmi pociągam za spust po raz drugi i ostatni tego dnia.
 

1 komentarz:

  1. Leigh taka jak Bond normalnie, ale nie czas na śmiechy
    To było bardzo, bardzo smutne!!!!!!! Biedna Jade, Lee i wstrętny Niall!!!!! :((((((((((((((((( I jeszcze te wszystkie ofiary :((((((((((((
    Czekam na kolejną historyjkę

    OdpowiedzUsuń