Kilka słów: 2 część "Windy", która jest w 100% dedykowana Karolinie <3. Całość jest pisany z perspektywy Zayna :). Moim zdaniem zepsułam tego prompt'a ;_;.
Połączenie: Karolina | Zayn
Ostrzeżenia: -----
Wszystko zawarte tu jest wyłącznie moim wymysłem i fikcją literacką.
~~~~~~~~~
Kochałem swoją dziewczynę. Oczywiście, że ją kochałem i byłem wniebowzięty gdy dowiedziałem się, że jest w ciąży.
-Zayn! - usłyszałem krzyk z góry.
Jednak miała zachcianki. Wiedziałem, że kobieta w ciąży ma zachcianki, często bardzo głupie i bezsensowne i śmiałem się z facetów, którzy lecieli po każdą drobnostkę dla dziewczyny i jej usługiwali. Przestałem się śmiać gdy sam zostałem jednym z takich facetów. Obecnie szorowałem kafelki w kuchni. Karolina stwierdziła, że nie widzi w nich swojego odbicia więc są brudne. Prawda była taka, że te kafelki były matowe i choćby szorowało je milion ludzi nigdy nie zobaczy w nich swojego odbicia. Zdjąłem z siebie jakże uroczy fartuszek, który dostałem od Harry'ego na urodziny i poszedłem na górę. Zastałem tam moją Karolinkę czytającą "Chatka Puchatka". Dziewczyna była bardzo zafascynowana lekturą i nie chciałem jej przeszkadzać. Wycofywałem się powoli.
-Zayn! - usłyszałem znów swoje imię i wróciłem się do pokoju.
-Tak kwiatuszku?
-Jak nazywa się żona Oskara? - spytała mnie poważnie, odkładając książkę.
-Słucham? - nie rozumiałem o co jej chodzi.
-Jak nazywa się żona Oskara?
-Nie wiem.
-Oskarżona! - wykrzyknęła dziewczyna i pokładała się ze śmiechu.
Słodki Allahu co opętało moją dziewczynę? Nie chcąc sprawić jej przykrości zaśmiałem się lekko.
-Zayn. - znów zaczęła na poważnie Karolina.
-Tak?
-Mam ochotę za ogórki.
Przytaknąłem i zszedłem na dół. Ubrałem kurtkę i buty i wybrałem się do sklepu po ogórki dla mojej kochanej Karolinki.
~~~~~~~~~
-Nie chcę ich! - krzyknęła moja dziewczyna, rzucając słoikiem z ogórkami.
-Słoneczko przecież chciałaś ogórki. - powiedziałem zrezygnowanym tonem.
-Ale inne.
- Jakie?
-No najlepiej żeby nie były zielone.
-Myszeczko nie istnieją nie zielone ogórki.
-Jeśli mnie kochasz to znajdziesz mi nie zielone ogórki.
Westchnąłem i zszedłem na dół by zadzwonić do Perrie. Szukanie tych nie zielonych ogórków zajmie mi cały dzień, a zostawienie Karoliny tak długo samej to zły pomysł.
-Halo? - w słuchawce usłyszałem głos blondynki.
-Cześć Pezz. Tu Zayn. Przyjdziesz przypilnować Karoliny na trochę? - wymawiając to zdanie, czułem się jakbym prosił dziewczynę o opiekę nad córką.
-Jasne. Za pięć minut będę.
-Dzięki. To czekam.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłem się. Karolinka siedziała na kanapie i włączyła sobie telewizję. Oglądała z zaciekawieniem nowy odcinek "My Little Pony: Przyjaźń to Magia". Przysiadłem się do niej.
-Spójrz Zayn! Pinkie Pie znalazła magiczne jeziorko. - krzyknęła ciągnąc mnie za ramię.
-Mhm.
Usłyszałem pukanie do drzwi i czym prędzej poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Edwards. Przesunąłem się i wpuściłem ją do środka.
-Jakby co to dzwoń. - powiedziałem tylko i wyszedłem z domu.
-Karolina śpi? - spytałem cicho.
Blondynka pokiwała głową, nie odwracając wzroku od książki. Westchnąłem i położyłem kwiaty oraz czekoladki na stół. Sięgnąłem po portfel do kieszeni.
-Ile się należy?
-Zayn schowaj te pieniądze. Jesteście moimi przyjaciółmi. Nie potrzebuję zapłaty.
-Jesteś pewna?
-Oczywiście.
-To masz przynajmniej to. - odparłem i podałem niebieskookiej tulipana.
Była wtulona we mnie.
-Też cię kocham. - pogłaskałem ją po włosach.
-A kupisz mi banany? Tylko żeby nie były żółte.
Znowu się zaczyna...
-Jakby co to dzwoń. - powiedziałem tylko i wyszedłem z domu.
~~~~~~~~~
Po przejechaniu całego Londynu w poszukiwaniu nie zielonych ogórków dla mojej kobiety, wróciłem do domu padnięty. Z tego co się dowiedziałem nie istnieją ogórki o innym kolorze niż zielony. W ramach przeprosin kupiłem jej tulipana i ze trzy bombonierki. Gdy podjechałem pod dom była już dwudziesta trzecia. Raczej marne szanse, że Karolina jeszcze nie śpi. Wszedłem na paluszkach do kuchni gdzie ujrzałem Perrie. Czytała jakieś romansidło i popijała herbatę. -Karolina śpi? - spytałem cicho.
Blondynka pokiwała głową, nie odwracając wzroku od książki. Westchnąłem i położyłem kwiaty oraz czekoladki na stół. Sięgnąłem po portfel do kieszeni.
-Ile się należy?
-Zayn schowaj te pieniądze. Jesteście moimi przyjaciółmi. Nie potrzebuję zapłaty.
-Jesteś pewna?
-Oczywiście.
-To masz przynajmniej to. - odparłem i podałem niebieskookiej tulipana.
~~~~~~~~~
-Kocham cię. - usłyszałem od mojej dziewczyny rano. Była wtulona we mnie.
-Też cię kocham. - pogłaskałem ją po włosach.
-A kupisz mi banany? Tylko żeby nie były żółte.
Znowu się zaczyna...
Hahaha nic nie zepsułaś! Świetne to jest i choć popadam w depresję bo od godziny uczę się grać na kubku piosenkę to dzięki temu pokładam się ze śmiechu :))
OdpowiedzUsuńHahahaa jakie ja mam wymagania xD czyszczenie matowych kafelek na błysk, nie zielone ogórki i nie żółte banany hahaha jakie cudowne! :*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnej części!!! ♡♡♡
I ten słodki Zayn spełniający każdą moją zachciankę awwwwwww ♥