sobota, 25 stycznia 2014

Ciężarna żona

Tytuł: Ciężarna żona
Kilka słów: 2 część "Windy", która jest w 100% dedykowana Karolinie <3. Całość jest pisany z perspektywy Zayna :). Moim zdaniem zepsułam tego prompt'a ;_;.
Połączenie: Karolina | Zayn
Ostrzeżenia: -----

Wszystko zawarte tu jest wyłącznie moim wymysłem i fikcją literacką. 
~~~~~~~~~
Kochałem swoją dziewczynę. Oczywiście, że ją kochałem i byłem wniebowzięty gdy dowiedziałem się, że jest w ciąży. 
-Zayn! - usłyszałem krzyk z góry. 
Jednak miała zachcianki. Wiedziałem, że kobieta w ciąży ma zachcianki, często bardzo głupie i bezsensowne i śmiałem się z facetów, którzy lecieli po każdą drobnostkę dla dziewczyny i jej usługiwali. Przestałem się śmiać gdy sam zostałem jednym z takich facetów. Obecnie szorowałem kafelki w kuchni. Karolina stwierdziła, że nie widzi w nich swojego odbicia więc są brudne. Prawda była taka, że te kafelki były matowe i choćby szorowało je milion ludzi nigdy nie zobaczy w nich swojego odbicia. Zdjąłem z siebie jakże uroczy fartuszek, który dostałem od Harry'ego na urodziny i poszedłem na górę. Zastałem tam moją Karolinkę czytającą "Chatka Puchatka". Dziewczyna była bardzo zafascynowana lekturą i nie chciałem jej przeszkadzać. Wycofywałem się powoli.
-Zayn! - usłyszałem znów swoje imię i wróciłem się do pokoju. 
-Tak kwiatuszku?
-Jak nazywa się żona Oskara? - spytała mnie poważnie, odkładając książkę. 
-Słucham? - nie rozumiałem o co jej chodzi.
-Jak nazywa się żona Oskara?
-Nie wiem.
-Oskarżona! - wykrzyknęła dziewczyna i pokładała się ze śmiechu. 
Słodki Allahu co opętało moją dziewczynę? Nie chcąc sprawić jej przykrości zaśmiałem się lekko. 
-Zayn. - znów zaczęła na poważnie Karolina. 
-Tak?
-Mam ochotę za ogórki. 
Przytaknąłem i zszedłem na dół. Ubrałem kurtkę i buty i wybrałem się do sklepu po ogórki dla mojej kochanej Karolinki. 
~~~~~~~~~
-Nie chcę ich! - krzyknęła moja dziewczyna, rzucając słoikiem z ogórkami. 
-Słoneczko przecież chciałaś ogórki. - powiedziałem zrezygnowanym tonem. 
-Ale inne.
- Jakie?
-No najlepiej żeby nie były zielone. 
-Myszeczko nie istnieją nie zielone ogórki. 
-Jeśli mnie kochasz to znajdziesz mi nie zielone ogórki. 
Westchnąłem i zszedłem na dół by zadzwonić do Perrie. Szukanie tych nie zielonych ogórków zajmie mi cały dzień, a zostawienie Karoliny tak długo samej to zły pomysł. 
-Halo? - w słuchawce usłyszałem głos blondynki. 
-Cześć Pezz. Tu Zayn. Przyjdziesz przypilnować Karoliny na trochę? - wymawiając to zdanie, czułem się jakbym prosił dziewczynę o opiekę nad córką.
-Jasne. Za pięć minut będę.
-Dzięki. To czekam. 
-Do zobaczenia. 
Rozłączyłem się. Karolinka siedziała na kanapie i włączyła sobie telewizję. Oglądała z zaciekawieniem nowy odcinek "My Little Pony: Przyjaźń to Magia". Przysiadłem się do niej. 
-Spójrz Zayn! Pinkie Pie znalazła magiczne jeziorko. - krzyknęła ciągnąc mnie za ramię. 
-Mhm. 
Usłyszałem pukanie do drzwi i czym prędzej poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Edwards. Przesunąłem się i wpuściłem ją do środka. 
-Jakby co to dzwoń. - powiedziałem tylko i wyszedłem z domu. 
~~~~~~~~~
Po przejechaniu całego Londynu w poszukiwaniu nie zielonych ogórków dla mojej kobiety, wróciłem do domu padnięty. Z tego co się dowiedziałem nie istnieją ogórki o innym kolorze niż zielony. W ramach przeprosin kupiłem jej tulipana i ze trzy bombonierki. Gdy podjechałem pod dom była już dwudziesta trzecia. Raczej marne szanse, że Karolina jeszcze nie śpi. Wszedłem na paluszkach do kuchni gdzie ujrzałem Perrie. Czytała jakieś romansidło i popijała herbatę. 
-Karolina śpi? - spytałem cicho. 
Blondynka pokiwała głową, nie odwracając wzroku od książki. Westchnąłem i położyłem kwiaty oraz czekoladki na stół. Sięgnąłem po portfel do kieszeni. 
-Ile się należy?
-Zayn schowaj te pieniądze. Jesteście moimi przyjaciółmi. Nie potrzebuję zapłaty. 
-Jesteś pewna?
-Oczywiście. 
-To masz przynajmniej to. - odparłem i podałem niebieskookiej tulipana.
~~~~~~~~~
-Kocham cię. - usłyszałem od mojej dziewczyny rano. 
Była wtulona we mnie. 
-Też cię kocham. - pogłaskałem ją po włosach. 
-A kupisz mi banany? Tylko żeby nie były żółte.
Znowu się zaczyna...

2 komentarze:

  1. Hahaha nic nie zepsułaś! Świetne to jest i choć popadam w depresję bo od godziny uczę się grać na kubku piosenkę to dzięki temu pokładam się ze śmiechu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaa jakie ja mam wymagania xD czyszczenie matowych kafelek na błysk, nie zielone ogórki i nie żółte banany hahaha jakie cudowne! :*
    Już nie mogę się doczekać kolejnej części!!! ♡♡♡
    I ten słodki Zayn spełniający każdą moją zachciankę awwwwwww ♥

    OdpowiedzUsuń