środa, 13 sierpnia 2014

Piątek 13-go

Tytuł: Piątek 13-go

Połączenie: Chelsea | KaeN

Kilka słów: To jest takie okropne i krótkie i ładnie mówiąc to coś ssie. Ale mam nadzieję, że chociaż jeden fragment tego czegoś przypadnie ci do gustu, bo jeśli mam być szczera pisanie tego zabrało mi strasznie dużo siły i strasznie dużo czasu. I tak wiem, że nie ma tu "tej" scenki i najmocniej cię za to przepraszam ale ja już nie mam na to sił i nerwów.
Ostrzeżenia: -------
Wszystko zawarte tu jest wyłącznie moim wymysłem i fikcją literacką.
~~~~~~~~~
Przytuliłam Harry'ego na pożegnanie i wyszłam z domu mojego brata. Wsiadłam do bialutkiego audi i ruszyłam z piskiem opon nad jezioro Crystal Lake. To właśnie tam wszystko się zaczęło, a było to niecałe pięć lat temu. Ależ gdzie moje maniery! Zapomniałam się przedstawić! Mam na imię Chelsea i może zacznę wszystko od początku zgoda?
Był piątek, piątek trzynastego tak dokładniej, a Leigh-Anne uparła się żebyśmy pojechali nad jezioro jeszcze przed końcem wakacji. Tak więc pewnego ładnego dnia, to jest właśnie w piątek trzynastego, spakowaliśmy się do samochodu rodziców Eddy'ego razem z namiotami, śpiworami i kilkoma środkami 'na rozluźnienie'. I oto po sześciogodzinnej jeździe, która zapewne trwałaby krócej gdyby nie fakt że Eddy nie potrafił odczytywać map a Zayn siedzący koło niego komentował to głośnymi salwami śmiechu przez co nasz kierowca stawał na nie znanej nam drodze, na której dobre pół godziny bo stwierdzał że ma w dupie te całe jezioro, byliśmy na miejscu. Szybko uwinęliśmy się z namiotami, rozpaliliśmy ognisko i teraz siedzieliśmy dookoła ognia. Po chwili Leigh-Anne przyniosła kilka piw i zaczęła się zabawa.
~~~~~~~~~
Kiedy wszyscy byliśmy już nieźle rozluźnieni Jesy nagle wstała. 
-Nie wiem jak wy. - zaczęła - ale ja już idę spać. Dobranoc!
Zaraz po niej wstał Zayn i Perrie, a później Eddy. 
-Mam nadzieję, że chociaż ty mnie nie zostawisz. - puściłam oczko do Lee. 
-Masz ochotę na kąpiel w jeziorze? - zapytała. 
-Tylko uważajcie na KaeNa! - krzyknął Zayn, wchodząc do namiotu. 
-Kogo?
-No wiesz tego seryjnego psychola, który tu 'morduje'. - wyjaśniła mi moja towarzyszka, robiąc młynka oczami. 
~~~~~~~~~
Woda była wspaniała. Księżyc, który odbijał się w tafli jeziora dodawał magii naszej kąpieli. Usiadłam na ręczniku kiedy Lee popisywała się umiejętnościami z nurkowania. Śmiałam się z niewiadomych mi przyczyn ale co tam. Sięgnęłam po puszkę piwa, która leżała nieopodal i wypiłam spory łyk. Poczułam się obserwowana. "Boże Chels za dużo horrorów się naoglądałaś" - skarciłam w myślach samą siebie. Mój wzrok powędrował na jezioro, gdzie nigdzie nie mogłam dojrzeć Leigh-Anne. Zaczęłam się rozglądać dookoła za moją koleżanką. Pomyślałam, że już poszła spać. Postanowiłam pójść w jej ślady. Wstałam kiedy poczułam okropny ból z tyłu głowy i upadłam na ziemię. 
~~~~~~~~~
Ile ja już tu siedzę? Wydaje mi się, że coś około roku. Tak więc od roku siedzę w klatce. Sama. Moi przyjaciele są martwi. Gdybym wiedziała, że w tamten piątek ostatni raz będę ich widzieć. To, że nie żyją dowiedziałam się już pierwszego kiedy KaeN wynosił ze swojej kryjówki coś co aż nadto przypominało zwłoki. Zwłoki moich przyjaciół. Siedziałam jak codziennie w najdalszym kącie klatki. Co ten psychol chce ze mną zrobić do cholery? Przecież gdyby chciał mnie zabić już dawno byłabym już po tamtej stronie prawda? Na co trzymał mnie przy życiu?
~~~~~~~~~
Uśmiechnęłam się na te wspomnienia. Jakaż ja byłam wtedy głupiutka. Okazało się, że Kaen mnie tak naprawdę pokochał od pierwszego wejrzenia. I w jakiś sposób ja też się w nim zakochałam. Był miły i dobry dla mnie. Pozwalał mi się spotykać z rodziną. Ja też go kocham.